Powrót
Czy chodził Wam kiedyś po głowie pomysł, żeby rzucić wszystko i jechać w Bieszczady? Czy warto? Wrażeniami z dwudniowej wycieczki podzielą się uczniowie i opiekunowie klas: 6a,6b i 7c, którzy postanowili poczuć klimat najbardziej dzikich gór w Polsce, spotkać na drodze żubra albo usłyszeć w nocy łosia lub wilka.
W stronę Bieszczad wyruszyliśmy we wtorkowy poranek 15 czerwca 2021 roku w bardzo licznej 70-osobowej grupie. W pierwszy dzień zdobywaliśmy jeden ze szczytów bieszczadzkich, czyli Małą Rawkę. Wylesione, trawiaste górskie szczyty gwarantują piękne widoki aż po horyzont! Uwierzcie! Nieliczni śmiałkowie wyruszyli na Dużą Rawkę, a pozostali uczestnicy w tym czasie, również z niejakim wysiłkiem, pokonując nieskończoną liczbę stopni w dół, dotarli do Bacówki Pod Małą Rawką. Całą już grupą( wierzymy na słowo, że Wielka Rawka zaliczona) pojechaliśmy w okolice Ustrzyk Dolnych, gdzie znajdowały się nasze miejsca noclegowe. Ponieważ na szlaku nie spotkaliśmy dzikich zwierząt, pan przewodnik ogłosił w autobusie konkurs w rozpoznawaniu odgłosów mieszkańców bieszczadzkich lasów, czyli np. rysia, wilka, łosia i żubra… Żeby było sprawiedliwie, przepytaniu z wiedzy historycznej i geograficznej zostali też poddani nasi opiekunowie. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, kiedy i w jakich okolicznościach Bieszczady znalazły się w granicach Polski oraz inne ciekawostki związane z tym terenem.
Dalsza integracja grupy nastąpiła już po zameldowaniu w ośrodku noclegowym, ale o tym opowiemy przy innej okazji. Niezapomnianych wrażeń dostarczyło rozgwieżdżone niebo i drobna zwierzyna, czyli… kumkające w stawie żaby oraz mieszkające w kanapie myszki.
Drugi dzień zapowiadał się mniej wyczynowo, ale do czasu…
Najpierw mogliśmy sprawdzić swoją kondycję na wąskotorówce Bieszczadzkich Drezyn Rowerowych. Na starcie zameldowaliśmy się w Uhercach Mineralnych, skąd dzięki sile naszych mięśni, udaliśmy się w trasę do Olszanicy. Żeby było sprawiedliwie, każdy pasażer drezyny musiał pedałować, również opiekunowie. Polecamy, bo warto!
Po opuszczeni Uherców okazało się, że to nie ostatnia forma aktywnego wypoczynku. W ramach poznawania urody i bogactwa Bieszczadów podążyliśmy(ku rozpaczy naszych butów - dość błotnistym) szlakiem Rezerwatu przyrody Koziniec, który doprowadził nas do punktu widokowego położonego na szczycie nieczynnego już kamieniołomu.
Po wyjściu na wierzchołek ukazuje się wspaniały widok na część Zalewu Myczkowieckiego, zaporę w Solinie i fragment solińskiego zbiornika oraz połoniny, więc warto było zadać sobie trochę trudu.
Po spacerze po koronie zapory na Solinie czekała nas następna atrakcja, tym razem rejs po Zalewie Solińskim zwanym Morzem Bieszczadzkim. Podczas rejsu mogliśmy się dowiedzieć wielu interesujących informacji związanych z historią budowy i działaniem zapory, podziwiać piękne krajobrazy, bo opływaliśmy dwa cyple, oraz bezludną wyspę. Chętni mogli sobie zrobić zdjęcie za sterami na mostku kapitańskim. Niektórzy, poddani kojącym rytmom muzyki bieszczadzkiej, znaleźli nawet trochę czasu na krótką drzemkę.
Pełni wrażeń udaliśmy się w drogę powrotną do Gorlic.
Trzeba przyznać, że od czasu do czasu można, a nawet należy rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady, bo warto, co potwierdzają uczniowie 6a,6c, 7c oraz ich opiekunowie.
M.Z
Na potwierdzenie naszych słów załączamy galerię zdjęć …